Obecność czworonoga w mieszkaniu często jest nie tylko dobrze widoczna, ale też i bardzo wyczuwalna. Charakterystyczne zapachy są nierozerwalnie związane z psiakami. Czasami jednak woń pupila jest tak intensywna, że staje się nieprzyjemna i uciążliwa. Niestety, zapachem zwierzaka szybko przesiąkają domowe akcesoria – a zwłaszcza
Najdroższe i najwytworniejsze perfumy mogą być dla psa tym, czym dla Ciebie… wiadomo co. ;) Z kolei rarytasem dla czworonogów jest m.in. zapach śmierdzącego mięsa, np. wędzonych kości czy żwaczy. Wytarzanie się w padlinie czy odchodach nie jest więc dla psa czymś problematycznym.
Jak wyprać dywan ręcznie – przygotowanie Na blogu sklepu internetowego Tadar.pl znajdziesz wiele porad dotyczących tego, jak sprzątać mieszkanie . Tym razem chcemy rozszerzyć naszą przystępną bazę wiedzy o wskazówki jak wyczyścić dywan w domu.
Jeżeli dywan jest mocno zabrudzony, jego poszczególne fragmenty należy kilkukrotnie odkurzać w różnych kierunkach. Dodatkowo, raz na około 3 miesiące warto wytrzepać dywan shaggy — czy to przy pomocy klasycznej trzepaczki ręcznej, czy specjalistycznego urządzenia przeznaczonego do bezpyłowego trzepania. Jak prać dywan shaggy?
Zarejestrowany: 2016-01-31. Posty: 4. Odp: jak pozbyc sie zapachu moczu psa? Hmm no moim zdaniem to nie da sie skutecznie pozbycjak juz podrosnie to po prostu oddaj dywan do czyszczenia i usuna ci te zapachy - ja tak mialam z kotem polecam pralnie [spam] - moje dywany sa dzieki nim jak nowe.
Rzepy antypoślizgowe. Rzepy antypoślizgowe to jedna z lepszych odpowiedzi na pytanie “Co zrobić żeby dywan się nie ślizgał?”. Działają one na zasadzie podobnej do konstrukcyjnej taśmy dwustronnej, tylko z wykorzystaniem technologii rzepa. Jest to wytrzymalsze rozwiązanie, ale również niosące za sobą konsekwencje.
. Pies to największy przyjaciel człowieka, jednak czasem nawet ukochany pupil da plamę i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zasikany dywan to problem, z którym zmierzyć będzie się musiał prędzej czy później niemal każdy właściciel psa. Wiele działań można na szczęście wykonać samodzielnie – zwłaszcza gdy działamy szybko. Jak usunąć plamy z dywanu po psie i pozbyć się zapachu moczu z dywanu? Jak usunąć plamy z dywanu po psie? Czyszczenie dywanu po psie to nie tylko usuwanie sierści, ale niejednokrotnie również… moczu. Najważniejsze w przypadku usuwania plam z dywanu po psie jest szybkie działalnie. Im szybciej przystąpimy do próby usunięcia zanieczyszczenia, tym większe prawdopodobieństwo, że mocz nie wniknie do głębszych warstw dywanu, skąd trudniej będzie go usunąć. Jak odświeżyć dywan po psie? Osuszanie Świeżą plamę staramy się jak najlepiej osuszyć za pomocą ręcznika papierowego lub suchej ściereczki. Nie wcieramy, a przykładamy (najlepiej z obu stron dywanu) i przyciskamy ściereczkę, w przeciwnym razie mocz psa wniknie głębiej. Czynność powtarzamy, aż powierzchnia dywanu będzie sucha. Sól Świeże plamy z moczu na dywanie można usuwać za pomocą soli. Jak odświeżyć dywan po psie w ten sposób? Najlepiej nasypać sól bezpośrednio na plamę na dywanie po psie, a następnie po chwili usunąć ją za pomocą zwilżonej ściereczki i wytrzeć do sucha. Sól jest higroskopijna – wyciąga z dywanu to, czego sucha ściereczka lub ręcznik papierowy nie zdoła. Woda z octem Jedną z lepszych odpowiedzi na pytanie, jak usunąć plamy z dywanu po psie, jest woda z octem. Wystarczy zmieszać niewielką ilość octu z wodą i miksturę zaaplikować na dywan, a jednocześnie pozbędziemy się przykrego zapachu. Soda oczyszczona Jak pozbyć się plamy i zapachu moczu z dywanu? Posypujemy dywan sodą oczyszczoną i zostawiamy na chwilę. Soda wchłonie resztki moczu i pozwoli pozbyć się nieprzyjemnego zapachu – zostawiamy ją do momentu, aż zmieni barwę na żółtą, a następnie odkurzamy. Nadtlenek wodoru Skutecznym sposobem na usunięcie zapachu moczu z dywanu jest również woda utleniona, jednak przed jej zastosowaniem należy sprawdzić na niewidocznej części dywanu, czy nie wpływa ona negatywnie na tkaninę lub jej kolor. Jak pozbyć się plamy i zapachu moczu z dywanu? Niestety nie zawsze udaje się w porę zastosować domowe sposoby na plamy na dywanie po psie – tu czas działa szczególnie na naszą niekorzyść, ponieważ problemem jest nie tylko widoczne zabrudzenie, ale również nieprzyjemny zapach uryny, wnikający we włosie. Jak odświeżyć dywan po psie w tym przypadku? Najskuteczniejszym sposobem na pozbycie się starszych plam z moczu z dywanu jest zastosowanie specjalistycznego odkurzacza piorącego oraz właściwych środków piorących, które nie tylko doczyszczą zabrudzenie, ale również zneutralizują zapach. Tu pomoże Ci najlepiej firma zajmująca się profesjonalnie czyszczeniem dywanów.
Zwykle uczą w indywidualnym zespole oraz dobre substancje zapachowe, dlatego warto poznać porządne wywietrzenie pomieszczenia. W bieżącym priorytetu należy równomiernie rozprowadzić suchą sodę na płaszczyźnie plam. Teraz można szybko przystąpić do określonego pies oddaje mocz z krwią?Gra tym równie jak krew i mocz zatrzymują się miejscem dla bakterii oraz roztoczy. Czyszczenie materaca wodą utlenioną należy zacząć od stworzenia specjalnego roztworu. Pewną z najciemniejszych szkół jest wdrożenie sody oczyszczonej. Umie się wydawać, że zabrudzonego w tenże szkoła materaca nie odda się wyczyścić, a konsekwencji trzeba zakupić łóżku kochają występować również zwierzęta, jakie w ten styl pragną przybliżyć się do własnych pracodawców. I, skoro będziemy palmę pocierali to czyszczenie będzie ponownie bardziej efektowne. To następujący skuteczny pomoc na wywabianie zapachu moczu. Atrakcyjnym wyjściem są dostępne odplamiacze w w obecnym mieszkaniu dodać, że woda utleniona doskonale sprawdzi się nie lecz w czyszczeniu plam z moczu, jednak ponadto w usuwaniu plam z krwi. Gwarancją niezawodnego i jędrnego wypoczynku istnieje bez wątpienia świetnej cechy materac. Najefektywniejszym podejściem jest natomiast stosowanie praktycznego ochraniacza, który umieszcza materac oraz jaki ważna z umiejętnością prać w pralce – wystarczy uczynić to, co jeden czas, dla zachowania dużej higieny. Pierwszym porządkiem na to, jak wyprać materac, jest wzięcie pary oznacza ból przy oddawaniu moczu?Przygotowany preparat należy rozprowadzić na plamie dużo za usługą dozownika z rozpylaczem. Powinien oczekiwać jak oryginalny. Powyższa szkoła jest podobnie ekonomiczna w pozbywaniu się przykrego zapachu moczu. Żółte plamy na materacu nie powinny stanowić zapaleniem dla wyprać zasikany materac możemy połączyć ostatnie dwie drogi – cytrynę oraz sodę. Stanowią one bowiem wiele trudniejsze do usunięcia niż te, które tylko powstały. Innym oryginalnym nawykiem jest usuwanie plam z moczu za pomocą soku z cytryny. Transport ważnego oraz wielkiego materac do czyszczenia nie jest ani łatwy, ani materac można spryskać w całości, by przywrócić mu idealny wygląd, natomiast o kilka bardziej skoncentrować się na powstałych plamach. W realizacji zawsze legitymuje się więc w przykładzie małych materac, z jakich zbierania i potem ponowne nakładanie pokrowca nie jest gorące. Jak wyczyścić materac skutecznie, aby go tymczasem nie uszkodzić? Podobne badania potrafią obejmować posiadacze psów i kotów, jakie dodatkowo muszą przebyć własny trening może być spowodowane częste oddawanie moczu?Aby soda mogła zadziałać najlepiej zostawić ją na plamie na wszą noc. Wystarczy tylko trochę punktów, które z wiarą bierzemy pod dłonią w równych lokalach. Najwięcej preparatu należy dodać na plamy, ale ważna z przeznaczeniem rozprowadzić go na sumie materaca, aby przy szansy go ożywić. W pewnych przypadkach środki te mogą objawić się niezbędne, ponieważ działają łatwo i powszechnie popularną metodą jest wywabianie plam z moczu za usługą sody oczyszczonej. Każda z nich wymaga bowiem innego zadania, a złe środki mogą kosztuje tylko zapisywać. Gdy ujawnią się nieskuteczne – następnie trzeba wziąć po środki większego formatu jak odplamiacze. Jak więc nastąpi, można szybko uważnie odkurzyć usunąć plamy z moczu na materacu obowiązkowa będzie również woda utleniona, którą nabędziemy nie właśnie w aptece, aczkolwiek w wszelkim sklepie spożywczym. Niewielką część płynu należy nanosić gąbką oraz mało pocierać plamę. Dla rodziców małych dzieci plamy z moczu na materacu nie są niczym niezwykłym.
W 1989 roku spotkałem Taylora, trzyletniego czekoladowego dobermana ze Springfield, w stanie Massachusetts. To był bardzo piękny, niezwykle utytułowany pies i wzięty reproduktor. Niestety, jak wiele dobermanów miał skłonność do obsesyjnego lizania. Tę jego skłonność zauważono po raz pierwszy, kiedy miał raptem miesiąc. Ściskając w łapach poduszkę lub koc, międlił je w pysku i ssał aż były całkiem mokre. Taylor, osierocony przez matkę przy porodzie, był odchowany na butelce i wykazywał typowe zachowania sieroce, odpowiadające ssaniu kciuka u ludzi. Jako szczenię ssał także uszy innych psów, z braku koca albo cudzych uszu ssał znalezione kamyki lub patyki, a jak nie znalazł nic odpowiedniego, zaczynał ssać skórę na własnym boku, aż była mokra od śliny. Ssanie koców lub własnego boku zdarza się niemal wyłącznie u dobermanów, co sugeruje genetyczne podłoże tej przypadłości. W przypadku Taylora trudno było oprzeć się tłumaczeniu jego przypadłości osieroceniem. Jednak zachowania złożone, takie jak obsesyjne lizanie, pojawiają się w wyniku działania natury i przyzwyczajeń. Aby przypadłość ujawniła się w pełni, konieczna jest obecność obu elementów. Freud miałby zapewne wiele do powiedzenia na temat przypadłości Taylora, bez większych oporów nazywając ją inhibicją oralną. Kiedy Taylor miał dwa lata, znalazł nowe zajęcie dla swojego języka – zaczął lizać własne łapy. Początkowo najwięcej czasu poświęcał wylizywaniu prawej tylnej kończyny, następnie przerzucił się na prawy nadgarstek, zaczął także znacznie bardziej intensywnie wylizywać i ssać swój prawy bok. Kiedy trafił do mojego gabinetu, koncentrował się właśnie na lewym nadgarstku, jednak wciąż najwięcej czasu poświęcał prawemu bokowi, lizał się tak intensywnie, że pojawiła się tam wielka, sącząca się rana. Lewy nadgarstek też nie wyglądał najlepiej – był czerwony, opuchnięty i widniał na nim wrzód wielkości ćwierćdolarówki. Właścicielka Taylora, Pam Rhodes, okazała się czarującą, inteligentną kobietą, dobrze znaną w kręgu hodowców dobermanów. Przejmowała się bardzo tą przypadłością Taylora, nie tyle ze względu na to, że nie mogła go w tym stanie wystawiać, ale głównie dlatego, iż martwiła się o jego zdrowie. Tłumaczyłem Pam, że przypadłość Taylora może być rezultatem kombinacji czynników dziedzicznych i wpływu otoczenia (zwłaszcza w okresie krytycznych trzech pierwszych miesięcy życia). Wspomniałem też o roli, jaką w rozwoju tej przypadłości odgrywają nuda i stres. Wiadomo, że nadmierne lizanie stale tego samego miejsca na kończynie może prowadzić do wrzodziejącego zapalenia skóry, choroby zwanej potocznie „wrzodami z nudy”. Właściciele chorych psów przyznają zwykle, że są one same przez cały dzień. Kiedy pies zaczyna lizać dostępny kawałek ciała – przednie kończyny, gdy leży wyciągnięty, bok albo kończyny tylne, gdy leży zwinięty w kłębek, i staje się dlań swego rodzaju rozrywką we wszechogarniającej nudzie, i łatwo przeradza się w działanie samonagradzające. Sama czynność lizania zyskuje nowy wymiar. Z czasem lizanie powoduje uszkodzenia skóry prowadząc do przewlekłego stanu zapalnego. Lizanie staje się także obsesją, więc pies liże się nieustannie, nawet kiedy nie jest sam i nie nudzi się. Kiedy ścieżki połączeń neurologicznych dobrze okrzepną i zachowanie staje się automatyczne, możemy mówić o stereotypii. Według słownika, stereotypia to stale powtarzające się zachowanie, które dla patrzących z boku wydaje się bezcelowe i pozbawione znaczenia. Do lizania ta definicja pasuje jak ulał. Pam słuchała uważnie moich mądrych wywodów i wyjaśnień, a potem przyznała, że Taylor rzeczywiście zostaje sam na długie godziny, kiedy nikt z nim nie pracuje. Według jej oceny, jego obecny stan osiągnął wymiar stereotypii, i jak dotąd żadne leczenie zachowawcze nie spowodowało znaczących zmian w jego zachowaniu. Jej domowy weterynarz wypróbował już wszelkie maści i balsamy, próbował także bandażować zalizane części ciała. Nałożyli nawet psu wielki plastikowy kołnierz elżbietański, aby uniemożliwić mu lizanie. Kiedy go nosił, rany zaczynały się goić, ale przecież pies nie mógł całe życie siedzieć w kołnierzu. Wystarczyło go zdjąć, aby z całą pasją wrócił do lizania, szybko powodując nawrót choroby. Pozostało nam już tylko przedyskutować możliwe formy terapii, poczynając od pewnych korzystnych dla psa zmian w jego otoczeniu i trybie życia. Na początek podkreśliłem, jak wielkie znaczenie będzie miał ruch i zwiększenie porcji ćwiczeń, bowiem pies nie ruszał się prawie wcale. Ruch miał pomóc w rozładowaniu nagromadzonej energii oraz zapobiegać niepożądanym zachowaniom. Zaleciłem dwadzieścia do trzydziestu minut bardzo intensywnego ruchu dziennie, to nie miał być tylko zwykły spacer. Co do diety, uznałem, że przy tak leniwym trybie życia pies z powodzeniem może przejść na dietę niskoenergetyczną, na przykład przeznaczoną dla seniorów. Na początek modyfikującej terapii zachowania zaleciłem wprowadzenie znaczących zmian w otoczeniu psa, co zapewni mu odrobinę rozrywki, przynajmniej do czasu, aż się nimi znudzi. Łatwo sobie z tym poradzić, kiedy właściciele są niedaleko i mogą zająć się psem, ćwicząc z nim pewne elementy kursu posłuszeństwa, pielęgnując go albo bawiąc się z nim przez chwilę, słowem zapewniając mu różnorodne rozrywki. Ale co robić, kiedy właścicieli nie ma w domu przez większą część dnia? Przez lata praktyki wypracowałem wiele sposobów na dostarczanie psom rozrywki pod nieobecność właścicieli. Miały do tego służyć rozmaite zabawki oraz trudno dostępne smakołyki, używane zamiennie, aby podtrzymać zainteresowanie psa. Poradziłem Pam, aby wychodząc zostawiała Taylorowi kości szpikowe albo gumowe zabawki wypełnione masłem orzechowym. Dodatkowo powinna nagrać na taśmę rozmaite odgłosy życia domowego i włączać ją, kiedy wychodziła na dłużej. Pam słuchała uważnie wszystkich moich rad i nagle, zanim zdążyłem przystąpić do omawiania terapii lekowej, zadała mi pytanie za milion: „A jaka jest szansa na to, że lizanie ustanie całkowicie, jeśli zastosuję się do tych wszystkich wskazówek?”. – Niezbyt duża – byłem zmuszony przyznać – ale bez tych wszystkich zmian w otoczeniu i trybie życia, które zaproponowałem, sama terapia lekowa też nie zadziała. Opowiedziałem jej o nowej terapii lekowej, którą opracowaliśmy w naszej klinice z doktorem Lou Shusterem. – Rzecz polega na tym – tłumaczyłem – iż stres powoduje uwolnienie w mózgu pewnych substancji chemicznych, czyli neuroprzekaźników, zwanych endorfinami, one z kolei stymulują uwolnienie kolejnej substancji, zwanej dopaminą, która wiąże zamysł z działaniem. Niedobory dopaminy powodują zaburzenia ruchu, jak choroba Parkinsona. Jej nadmiar jest przyczyną hieperaktywności i stereotypii, a to właśnie jest problem Taylora. Jeśli zablokujemy lekami produkcję endorfin, lizanie powinno zmniejszyć się albo ustąpić całkowicie. – Czy to endorfiny są tymi substancjami chemicznymi, które powodują tak zwane pobudzenie biegaczy? – Tak – przyznałem jej rację. – Często się zastanawiam, czy proces lizania się nie powoduje uwalniania się kolejnych porcji endorfin, tworząc swego rodzaju błędne koło. Jeśli tak jest rzeczywiście, takie psy mogą odczuwać coś w rodzaju „pobudzenia lizacza”. Pam wolno skinęła głową, potem odwróciła się do psa. Usłyszałem jak mruczy do niego cichutko: „Grzeczny pies”. Taylor wpatrywał się w nią cierpliwe, nawet mądrze, jakby doskonale rozumiał, o czym rozmawiamy. Pam wyraziła zgodę na poddanie Taylora próbnej terapii lekowej. Na tym nasze spotkanie się zakończyło i oboje opuścili klinikę, zachodząc jeszcze po drodze do naszej apteki po lekarstwa. Pam odezwała się po kilku tygodniach, mówiła, że nastąpiła mniej więcej pięćdziesięcioprocentowa poprawa w zachowaniu psa, doradziłem zwiększenie dawki leku i przedłużenie kuracji. Zastosowała się do tego i trzy tygodnie później oznajmiła triumfalnie, że lizanie całkowicie ustąpiło już w dzień po tym, jak poleciłem jej zwiększyć dawkę. Taylor nie tylko przestał lizać łapy, ale zostawił też w spokoju bok i znalezione kamienie. Pam była zachwycona, muszę przyznać, że ja też. Widziałem wcześniej, jak lizanie ustąpiło po podaniu dożylnie leku blokującego produkcję endorfin, ale Taylor był moim pierwszym pacjentem, u którego zastosowałem lek doustnie. Mniej więcej dwa tygodnie później odstawiliśmy leki, ale lizanie już nie wróciło... przynajmniej na jakiś czas. Okazało się potem, że ustąpiło całkowicie, łapy i bok wygoiły się i kilka miesięcy później pies wyglądał tak dobrze, że Pam zgłosiła go na wystawę. Później Taylor miał swoje wzloty i upadki, nawyk powracał co jakieś sześć miesięcy, za każdym razem po jakimś nieprzyjemnym dla psa wydarzeniu. Raz zaatakował go lekko inny pies, innym razem ukąsił owad. Zaczynał wtedy energicznie lizać bolące miejsce i już po chwili Pam widziała, jak wraca do uporczywego, miarowego lizania, które już wcześniej przysporzyło tylu problemów. Za każdym razem wystarczyło mu podać lekarstwo, by w ciągu tygodnia, najwyżej dwóch lizanie ustawało. Spróbowałem wytłumaczyć Pam pochodzenie tych nawrotów, posługując się porównaniem do wahadła. Tak jak ono, tak i obsesyjne lizanie można zatrzymać i pozostanie ono zatrzymane tak długo, aż jakiś bodziec uruchomi je ponownie i ponownie trzeba je będzie zatrzymać siłą. W przypadku obsesyjnego lizania ta siła to odpowiednie leki. Pam stosowała je w razie potrzeby i Taylor żył w zdrowiu jeszcze długie lata, przez które utrzymywałem kontakt z jego właścicielką. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy udało mi się przeprowadzić pomyślnie terapię Taylora, skontaktował się ze mną dermatolog z kliniki Mayo. Właśnie zapoznał się z pracą na temat leczenia swędzącego zapalenia skóry u psów za pomocą blokerów endorfin, którą opublikowaliśmy wspólnie z Lou Shusterem. Zastanawiał się właśnie, czy naszej metody nie dałoby się zastosować w leczeniu ludzi. Chodziło o konkretnego pacjenta. Mężczyznę w średnim wieku, wiceprezesa jednej z największych amerykańskich korporacji, który kilka lat wcześniej nabrał nawyku drapania i ugniatania jednej strony własnej twarzy (tak zwane neurotyczne zdzieranie skóry). Doprowadził do tego, że jego twarz przypominała wielka sączącą ranę. Uszkodził sobie nozdrze po tej stronie twarzy oraz wyżłobił bruzdy na skroni. Zwyczajnie nie potrafił się powstrzymać. Obsesyjne zachowanie doprowadziło do powstania poważnych, niemożliwych do ukrycia ran i było dlań źródłem wielu stresów. Wszystkie dotychczasowe próby leczenia zawiodły na dłuższą metę, wyglądało na to, że zastosowanie środków blokujących wydzielanie endorfin jest jedną z ostatnich szans na uratowanie tego człowieka. Przekazałem dane na temat dawkowania, bowiem po krótkiej wymianie zdań obaj doszliśmy do wniosku, że warto spróbować. Okazało się, że rezultaty były nawet lepsze niż w przypadku Taylora. Trzy dni po podaniu pierwszej dawki leku mężczyzna przestał się drapać, a w ciągu miesiąca jego rany zaczęły się goić. Kiedy odstawiono leki, drapanie nie powróciło, a sześć tygodni później twarz była niemal całkowicie wygojona. Lekarze z kliniki Mayo byli pod tak wielkim wrażeniem osiągniętych rezultatów, że napisali o nich w poważnym piśmie dermatologicznym. Ja zaś zastanawiałem się, czy nie zwrócić się do tego pacjenta, w końcu poważnego biznesmena, o sponsorowanie dalszych badań na psach, ale po zastanowieniu dałem spokój – prezes korporacji mógł nie być zachwycony tym, że w ostatecznym rozrachunku leczono go jak psa. Leki blokujące wydzielanie endorfin wprowadzono ostatnio do terapii uzależnień alkoholowych, co sugeruje, iż podobny mechanizm samonagradzania działa także w przypadku utrwalania nawyku sięgania po alkohol, neurotycznego drapania się i obsesyjnego lizania się u psów. Muszę jednak dodać, że nie wszystkie psy cierpiące na zapalenie skóry, którym podawałem blokery endorfin, zareagowały pozytywnie na terapię. Sądzę, iż przyczyna tkwi w tym, że nie wszystkie przypadki zapalenia skóry mają to samo podłoże i mechanizm działania. W 1990 roku jedna z poważnych gazet weterynaryjnych opublikowała ważny artykuł dotyczący użycia w terapii zapalenia skóry leku podawanego ludziom w leczeniu zachowań obsesyjnych, który reguluje poziom jednego z neuroprzekaźników – serotoniny – poprzez blokowanie jej reabsorbcji. Serotonina ma poważny wpływ na nasze nastroje, najogólniej rzecz ujmując – wyższy, raczej stały poziom serotoniny wpływa na nie stabilizująco. Ponieważ psy cierpiące na zapalenie skóry dobrze reagowały na terapię lekową oraz ze względu na duże podobieństwo pomiędzy obsesyjnym lizaniem się przez psy i obsesyjnym myciem rąk przez ludzi, autorzy artykułu uznali, że swędzące zapalenie skóry u psów jest odpowiednikiem zespołu zachowań obsesyjnych u ludzi (OCD). Ponad 85 procent przypadków OCD u ludzi koncentruje się wokół czystości, bakterii, chorób, prowadząc do obsesyjnego mycia i czyszczenia. Kiedy próbujemy potraktować ludzki OCD jako model dla psów, rzecz się trochę komplikuje, te ostatnie bowiem nie znają takich pojęć, jak bakterie czy zapobieganie chorobom. Jednak u dzieci, które także mają o tym niewielkie pojęcie, potrafią rozwijać się obsesje na tle czegoś, co wydaje im się zanieczyszczeniem, choć w istocie nim nie jest, na przykład na tle koloru niebieskiego. Być może psy pod tym względem bardziej przypominają dzieci niż dorosłych. Można założyć, że ich pierwotny przymus przeradza się w utrwaloną obsesję (jeszcze parę liźnięć i wreszcie będzie czyste). Jednym z pierwszych psich pacjentów, których leczyłem za pomocą leków antyobsesyjnych, był wielki czarny wełnisty mieszaniec o imieniu Sam. Na moje szczęście właścicielka Sama był psychologiem z doktoratem, więc problemy związane z zachowaniami obsesyjnymi nie były jej obce. Co więcej, Sam był jej bardzo drogi i była gotowa poruszyć niebo i ziemię, aby mu pomóc. Byłem wdzięczny losowi, że mogłem współpracować z wykształconą, w dodatku dysponującą odpowiednimi funduszami i ogromną determinacją osobą, która godziła się na nowatorską terapię. Zapalenie skóry u Sama było jednym z najgorszych, jakie zdarzyło mi się kiedykolwiek widzieć. Infekcja była tak rozległa, że zacząłem się obawiać o stan kości. Powstrzymałem się jednak od opowiedzenia zatroskanej właścicielce Sama o przypadku, w którym infekcja kości była na tyle zaawansowana, iż konieczna była amputacja całej kończyny. Zaczęliśmy podawać Samowi antydepresant, a z jego właścicielką byłem w stałym kontakcie. Czas płynął, a rezultaty terapii były znakomite. Przez mniej więcej trzy miesiące pies stopniowo lizał się coraz mniej, co żywo przypominało zdrowienie ludzi dotkniętych OCD leczonych w taki sam sposób – po dwóch tygodniach obserwowano pięćdziesięcioprocentową poprawę, po trzech siedemdziesięciopięcioprocentową i tak dalej. Na koniec lizanie niemal całkowicie ustało, pojawiając się jedynie okazjonalnie i niezbyt intensywnie. Nigdy jednak nie udało się nam uzyskać stuprocentowej poprawy, ale i tak sukces był znaczący, a właścicielka psa jest mi wdzięczna po dziś dzień. Dzisiaj, kiedy piszę te słowa, Sam nadal przyjmuje leki. Minęły dwa lata, a ja wierzę, że prędzej dopadnie go starość niż zabije stan zapalny. Jest jeszcze wiele zachowań psów, które pasują do wzoru zachowań obsesyjnych czy stereotypii – terminologia zależy od szkoły. Miałem psich pacjentów obsesyjnie liżących podłogę albo inne lakierowane powierzchnie drewniane. Niektóre psy potrafiły lizać tak uporczywie, że udawało się im zedrzeć cały lakier z powierzchni. Największą grupę wśród zlizywaczy lakieru stanowią bez wątpienia cocker spaniele, co sugeruje jakiś defekt o charakterze dziedzicznym. Jeśli udałoby się to udowodnić, rzuciłoby to nowe światło na problem zachowań obsesyjnych. Swędzące zapalenie skóry najczęściej występuje u psów ras dużych, jak dobermany, labradory czy inne retrievery. W poprzednim rozdziale była już mowa o tym, że u niektórych psów pojawiają się zachowania obsesyjne, jak polowanie na nieistniejące muchy czy pogoń za własnym ogonem. W dalszym ciągu do końca nie wiemy, jakie jest w istocie podłoże tych wszystkich przypadków, ale – skłaniając się do teorii o charakterze tych przypadłości zbliżonym do OCD – nadal prowadzimy nad nimi intensywne badania. wydawnictwo GALAKTYKA: Fragment [z:] Nicolas Dodman, "Pies, który kochał zbyt mocno"
Usuwanie zapachu moczu z tapicerki W przypadku zabrudzenia moczem na dywanach lub tapicerce skuteczne rozwiązanie problemu wymaga nie tylko pozbycia się widocznych plam ale także eliminacji źródeł nieprzyjemnego zapachu. Stosowanie środków perfumujących jest wyłącznie półśrodkiem. „Przykrycie” nieprzyjemnego zapachu bez usunięcia jego przyczyny to działanie jedynie doraźne. Właściwe postępowanie prowadzące do trwałego usunięcia zapachu moczu po zasikaniu tkaniny przez kota, psa lub dziecko składa się z dwóch etapów: fizycznego usunięcia źródła zapachu, czy wypłukanie uryny z włókien materiału, neutralizacji źródła zapachu poprzez utlenienie cząstek zapachowych lub zabicie bakterii lub grzybów które go generują (w przypadku fermentacji lub pleśnienia). Neutralizacja źródła zapachu może nastąpi poprzez zastosowanie środka chemicznego (wchodzącego w reakcję z substancją zapachową lub przerywającego procesy fermentacyjne) bądź ozonowanie pomieszczenia. Stosowanie chemicznych neutralizatorów zapachów jest działaniem z wyboru w przypadku zabrudzeń punktowych (np. plam z moczu), podczas gdy ozonowanie pomieszczeń sprawdza się szczególnie w sytuacjach, gdy zapach rozniósł się z dymem i wniknął we wszystkie pory w pomieszczeniu. Profesjonalne firmy wykonujące czyszczenie dywanów i tapicerki dysponują specjalistycznymi środkami do usuwania osadu z moczu z dywanów i tkanin, takimi jak URINE NEUTRALISER. Ich zastosowanie w procesie prania ekstrakcyjnego usuwa zapach i neutralizuje chemicznie mocz metodą kontaktową zapobiegając trwałym zaplamieniom i nieprzyjemnemu zapachowi w trakcie czyszczenia. Kwaśny środek wchodzi w reakcję z alkalicznymi (amoniakalnymi) składnikami uryny, neutralizując oraz likwidując źródło nieprzyjemnej woni oraz nadając jednocześnie świeży zapach. Środki te są przystosowane do czyszczenia dywanów, wykładzin i tapicerki meblowej – odpowiednio zastosowane nie narażają właściciela na ryzyko trwałego odbarwienia i uszkodzenia czyszczonych tkanin.
A może któraś z tych rad zadziała?: krok 1Ocet, soda oczyszczona i ze sposobów pozbycia się zapachu moczu jest przygotowanie papki z sody oczyszczonej i wody. Przygotowana mieszaninę wytrzyj w całą powierzchnię, na której znajdował się mocz. Całość zmyj przy pomocy octu. Po całym zabiegu użyj papierowych ręczników, mocno dociśnij je do powierzchni i poczekaj aż wsiąkną całą wilgoć. Powtórz cały proces jeszcze raz. Pamiętaj jednak, by nie powtarzać tego więcej razy, gdyż można wówczas uszkodzić tkaninę. Przemyj całą powierzchnię czystą wodą i ponownie przyłóż ręczniki papierowe, aby usunąć nadmiar wilgoci. Najlepiej, jeśli masz taką możliwość, pozostaw tkaninę na słońcu, aż do wyschnięcia. Możesz również użyć suszarki do włosów i nieco ją podsuszyć. Zapach octu będzie jeszcze wyczuwalny przez około 2 dni. Ale najważniejsze, że nieprzyjemny zapach moczu 2Gotowe środki chemiczne. Możesz również skorzystać z gotowych produktów dostępnych w sklepach. Są one zazwyczaj tanie i jednocześnie bardzo skuteczne. Tego typu produkty dostępne są w sklepach z artykułami chemicznymi lub sklepach zoologicznych. Środki zakupione w sklepach zoologicznych przeznaczone są głównie do usuwania zapachu moczu zwierząt, jednak doskonale radzą sobie również z moczem dzieckakrok 3Nadtlenek wodoru (woda utleniona). Nadtlenek wodoru to bardzo skuteczny sposób na usunięcie zapachu moczu. Podczas stosowania zachowaj jednak szczególną ostrożność, zawiązek ten może uszkodzić niektóre tkaniny. Wypróbuj niewielką ilość w niewidocznym miejscu, pozostaw do wyschnięcia i dopiero gdy będziesz mieć pewność, że środek nie zniszczy tkaniny, zastosuj go. Po użyciu wody utlenionej możesz przeczyścić dywan zwykłym środkiem i odkurzaczem. To powinno usunąć przykry zapach na stał 4Płyn do płukania ust. Płyn do płukania jamy ustnej (np. Listerine) może pomóc usunąć przykry zapach moczu. Sposób ten jest nieco podobny do metody z sodą oczyszczoną, octem i wodą. Rozcieńcz nieco płynu do płukania ust z wodą i przygotowanym roztworem przemyj zabrudzoną powierzchnię. Do wyczyszczonej powierzchni przyłóż czyste ręczniki papierowe i poczekaj, aż wsiąkną nadmiar wilgoci. Zapach płynu do płukania ust będzie wyczuwalny jeszcze przez kilka dni, ale zapach moczu z pewnością 5Amoniak i mydł taką sama ilość amoniaku i mydła i rozpuść je w wodzie. Tak przygotowanym roztworem wyczyść zabrudzoną powierzchnię.krok 6Mąka kukurydziana. Jednym ze sposobów na pozbycie się przykrego zapachu moczu jest posypanie zabrudzonej powierzchni mąką kukurydzianą, a następnie spłukanie jej przy użyciu wody. Zabieg ten nie pozostawia żadnych zapachów, a zwłaszcza 7Wybielacz do tkanin kolorowych. Możesz użyć wybielacza, aby usunąć zapach moczu, ale musisz pamiętać, by był on przeznaczony do tkanin kolorowych. Nałóż odrobinę wybielacza na plamę i delikatnie go wetrzyj. Używając ręczników papierowych zbierz nadmiar wilgociŹródło:
czym wyprać dywan zasikany przez psa